I kiedy maluję oczy, to widzę cały modny świat! To proste!
Wytworność z domu mody!
Lekkie i urocze zauroczenie wdziera się do namiastki mody, która pieści zmysły, dolewa wody do dzbana z kwiatami, niesie w koszyku piękne polne maki. To w takich idealnych warunkach pachnie czerwiec, łańcuch wiąże trendy, a pasek podkreśla wcięcie w pasie i linię – Osy. Nie dyskutuję o Raju. Nie wyrywam pomostów. Nie wchodzę do wieży. Tylko z muśnięciem magii podnoszę brwi na wysokość nowego horyzontu. A dusza w tych warunkach – pragnie – mody.
Moda na świat bez barw
Moda na idealny stan
Moda na urodę z bajki
Moda na miłe w telefonie „przypominajki”
Moda na poranek z kwiatami na messengerze
Moda na schemat przy rowerze
Moda na słowa które przesyłasz
Moda na ten liryczny klimat
- dziękuję.
Przebudzenie o pranku!
Życzliwość ludzi, którzy mnie witają bukietami wirtualnych kwiatów pachnie łąką marzeń. To wtedy wybieram z garderoby stylowe ubrania, zasłaniam idealną sylwetkę, oceniam odbicie w lustrze, wyciągam perfum i długo marzę. Wyobrażam sobie świat bez - wad. Lirycznie ujmuję pojęcie każdego projektu, wyciągam kolory tej pory roku, analizuję strefę doznań. I odkrywam urok zwyczajnego piękna, z wizją Rzymu, Paryża, Madrytu. Zasiadam w kawiarni, popijam kawę, zastygam.
Ktoś – wymawia imię – Sylwia – udaję, że nie słyszę.
Ktoś – dotyka dłoni – udaję, że nie czuję.
Ktoś – idzie, zatrzymuję się. Patrzę. I tylko – Tu i Teraz – to wszystko czuję.
Filiżanka tańczy na stole. Kawa dyskutuje o smakach. Wzór przypomina starocie.
A czas – liczy sekundy, minuty, godziny. Udaję, że tylko na odwrocie.
Notuję.
Maluję usta.
Podkreślam czarne rzęsy.
Delektuję się chwilą, gdy trwa….
Badam znaki….
Myślę rozsądnie…
Wierzę, że ….
Oceniam….
A potem nie oglądam się za siebie, bo….