Moda: delikatne widzenie!
W seansie mody!
Zastygam. Dotykam duszy. Maluję oczy. Ale przede wszystkim patrzę…zatrzymuję ułamki sekund…ponownie zastygam….wiruję….kołyszę się w rytmie muzyki….i…dyskutuję z prywatnymi myślami o….a na końcu jeszcze….gdy….tylko w ciszy….podnoszę lampkę wina….
I kiedy czas – to nie czas, a wieczność.
I kiedy ciało – to nie ciało, a świątynia.
I kiedy kreacja – to nie kreacja, a materiał.
Właśnie wtedy – zanikam….
Wpadam do świata bogatej mody i wymyślam słowa….dotykam ich znaczeń….wymowności….barwy głosu….szelestów….a na końcu….
Bo fashion?
Tyle w tym wszystkim urody, wdzięku, uśmiechów, co autentyczności i spokoju. Dlatego ludzka dusza wnosi ciepło, wymowny klimat, nastrój do dyskusji, początek czegoś unikalnego, strefę osobistych wyznań i tłum ludzi. A czas…on… się na moment zatrzymuje….bo potem…jeszcze….na długo coś przybliża: interesującą historię?
Zastyga pomysł….ale nie w umyśle….geniusz podrywa skrzydła ptaka…czeka…na długi lot….podbija wysokość….ogląda wszystko….zatrzymuje.
Zamyśla się twórczość…nad słowami….pokazuje ścieżki…kwiaty i aromaty kawy….a zapach unosi się w lokalu, gdy…wszystko inne zastyga….Cisza….wymowność telefonu komórkowego…inny schemat….kontakt….a jednak to wszystko nie zmienia niczego, bo….cukier…mleko…tak idealnie smakują.
Zatrzymuje się moda na stopniach lokalu….patrzy na pachnące świece…zapiana guziki, podciąga czarne koronkowe rękawiczki i dotyka ekranu….
Dobija się dzień do nocy….a czas pokazuje wieczorne treningi…. I tylko….ślady pełne mimiki…znają to urocze miejsce i dobrą przestrzeń….
Zastygam…w modzie…wyrazach….gestach….czekam na poranne wstawanie….a….wiersze co to na gałęziach wróżą długie nocne nimi delektowanie….? One….
Tylko kreacja…idealna do lokalu…podbija barwę lekkiego światła… gdy kawa paruje w kierunku miasta.