Dlaczego nie jestem Gwiazdą Rocka?
Dlaczego nie jestem Gwiazdą Rocka?
W wyniku narastającej medialności i dostępności do prac copywriterskich spotykam się z Państwem i odpowiadam na liczne pytania. Spore grono osób zna mnie osobiście, niektórzy śledzą moje wpisy w Internecie , a jeszcze inni są ciekawi jak wygląda życie prywatne takiej osoby.
Na wstępie należy zadać sobie pytanie:
- Dlaczego nie jestem Gwiazdą Rocka?
Z jednej strony zajmuję się copywritingiem, konferansjerką, książkami , przedsięwzięciami miejskimi i powiatowymi, pisaniem rymowanek, newsów, wykonywaniem zdjęć – to wszystko stanowi jednak tylko jedną stronę medalu.
-A jaka jest druga strona medalu?
Po dość dynamicznym dniu pracy wprowadzam się w stan typowo wiejskich, swojskich – klimatów. Wyłączam TV, radio, i wszystkie inne dźwięki. Wychodzę na taras i wsłuchuję się w śpiew parkowych ptaków, sprawdzam ile wiewiórek jest na drzewie, czy kot znalazł drogę do domu, czy kwiaty obudziły się po nocy i otworzyły kolejne płatki, czy wiejskość wdarła się w codzienne życie.
Tworzenie newsów!
W takich warunkach ( obecnie w ogrodzie) tworzę blog modowy. Podczas dni: jesienno-zimowych - otula mnie ciepły koc i widok na śnieżne pola i łąki, a podczas dni: wiosenno- letnich , widok na doniczki z iglakami, skrzynki z kwiatami i przyrodę.
Na prywatnym Instagramie dotykam wirtualnego dizjanu. Kocham bowiem urządzanie nietypowych wnętrz i wprowadzanie się w klimat skansenów.
A medialność – pozwalałam jej wyłączyć ten jeden guzik w domu. W związku z licznymi pracami przy stronach internetowych jestem taka sama jak inne kobiety. Ogarnianie wielu spraw zostawiam na koniec dnia, najczęściej po napisaniu newsów, bądź po spotkaniach z ważnymi osobami. Współpracuję z ludźmi wykradając czas na przemieszczanie się samochodami do miejsc wartych uwiecznienia na fotografiach, ukazania ich publicznie w gazecie, aby przy innym spojrzeniu, zwrócić uwagę na określone działania i prace.
Czy gonię za mediami?
Cenię sobie spokój rodzinny. Ciszę. Szelest liści. Śpiew. Zapach kwiatów, wizyty znajomych w ogrodzie, światło bijące z ogrodowej lampy, wygodne trampki, klapki, bluzki, spodenki, wiaderka i ………….. drewniane płoty.
W pewnej części mojego ogrodu znajduje się bowiem wycinek innej rzeczywistości.
Jakiej?
- Wiejskiej.
Przygotowałam - zaczarowany płotek. To na nim znajdują się:
- stare donice i miotły. Drewno, które ma już swoje lata mieni się w słońcu brązami i stalowymi odcieniami. W tym miejscu – świat się na chwilę zatrzymał. W tym miejscu nie ma mowy o sukcesach, zjawiskowym życiu – w tym miejscu głos zabiera – Matka Natura.
Taka odskocznia pozwala bowiem nabrać przekonania, że życie trwa określoną ilość czasu.
Jak go wykorzystam? Czy skorzystam z wszystkich propozycji, czy zrealizuję „fajne” – marzenia?
Czy złapię dystans do tego, co znajduje się po przekroczeniu metalowej bramy mojego domu?
- Myślę , że - tak.
Moje jedno życie wniosło w tym mieście sporo inicjatyw.
Bo przecież kiedy mnie nagle nie będzie – to wszystko w Lęborku nadal będzie.
Dlatego kocham wiejskie spojrzenie!
Kocham wieś za naturalność. Brak sztywności. Lubię moich znajomych na Instagramie, którzy codziennie ukazują własne mieszkania, nietypowe style i bajeczne, kreatywne - pomysły. Dlatego - daleko mi jest do wszelkich sztuczności, na blogu modowym do spędzania 100 - godzin przy upiększaniu własnego ciała, perfekcyjnym malowaniu wszystkich paznokci, ustawianiu się do idealnych zdjęć i tworzeniu pozy – Gwiazdy Rocka?
Taka jaka jestem w rzeczywistości w ciągu określonego dnia – taka pojawiam się na zdjęciach.
Odczuwam, to co każda kobieta: smutek, radość, zmęczenie, starość, aby następnie wstać o poranku i przy wspaniałych mgłach - powiedzieć radośnie:
- WITAJ DNIU! Powiedz , co mi przyniesiesz?
- Ja przynoszę do Twojego laptopa i komórki – naturalny blog modowy!
Bądź w tym miejscu - zanim czas przestawi wszystkie wskazówki lęborskiego zegara.